13.01.2016

Ulubieńcy ostatnich miesięcy

Jak na blogerkę przystało muszę napisać przynajmniej raz o ulubieńcach miesiąca, tudzież hitach i kitach. Ale w przeciwieństwie do trendów w internecie, skupię się nie na moich kosmetykach, ale na zabawkach naszego urwisa.

Na samym początku muszę wyznać, że od pierwszych urodzin naszego potomka nie kupiliśmy mu ani jednej nowej zabawki (zakładając, że stos książek to nie zabawki). Nie chcemy zagracać mieszkania i uważamy, że im mniej zabawek tym dziecko lepiej się bawi. Ku mojemu zaskoczeniu rodzinka i znajomi również uszanowali nasze prośby i przez ostatnie miesiące Daniel dostawał od nich jedynie książki. O naszym minimalistycznym podejściu do zabawek pisałam już wcześniej - klik.

Kolejny powód, dla którego warto ograniczyć kupowanie zabawek:


Plastik w oceanie
Plastik w oceanie

Zanim ktoś nas posądzi o zabieranie dziecku dzieciństwa i totalną ascezę, zaznaczam, że zdecydowaliśmy o całkowitym limicie zabawek głównie dlatego, że nasz mini minimalista dostał ich pare na urodziny ale wcale się nimi nie bawił. Odkąd nauczył się sprawnie sam chodzić w 11 miesiącu skupił się na poznawaniu wszystkich kątów i zakamarków domu i ukrytych tam tajemniczych przedmiotów. Poza tym kiedy jest w miarę znośnie na dworze to spędzamy sporo czasu w ogódku albo na spacerach.

Wśród ulubieńców ostatnich miesięcy nie znajdzie się zatem nic plastikowego, brzęczącego i błyskającego dzięki bateriom. Pomimo, że takie zabawki ma, to większość rzeczy jakimi bawi się nasz Póki-co-jedynak to zdobycze znalezione podczas wspomnianych domowych eksploracji.

Numer jeden: wszystko co da się wprawić w ruch do ziumowania (kręcenia). Ziumowanie jest tak ważną dyscypliną, że zasługuje na osobny wpis.

Ziumowanie
Ziumowanie
Numer dwa: przyprawy w słoiczkach. Potomek bawi się nimi na sto różnych sposobów: zmysłami -  wącha, próbuje, dotyka; ziumuje słoiczki lub nakrętki; sortuje; otwiera i zamyka; wkłada i wyjmuje z szafki.


Zabawa przyprawami
Zabawa przyprawami

Numer trzy: metalowa listewka na ikeowej szafce pod telewizorem, która służy do wentylacji, np. dvd. Daniel zrywa listewkę i pokazuje, że "się popsuło" i trzeba naprawić. Kiedy naprawimy zrywa ponownie. I tak wkoło macieju.


Popsuło się
Popsuło się

Numer cztery: door stopper, czyli odbój drzwiowy (?) - takie ustrojstwo co uniemożliwia walenia drzwiami w ścianę. W dwóch pokojach mamy takie:


Door stopper
Door stopper
Daniel lubi sprawiać, że część ze sprężynką brzęczy. A ostatnio odkrył, że jak się tym pokręci to można to odkręcić i bawić się w "ojej, popsuło się".

Numer pięć: ręczny malakser. Wyjął go sobie z szuflady w kuchni a ja mu go złożyłam. Zamiast ostrza do krojenia włożyłam element do suszenia zielenin. Wrzuca do środka kasztany lub orzechy i kręci. Poza tym ogromną frajdę sprawia mu rysowanie po nim mazakami.


Malakser
Malakser

Numer sześć: silikonowe foremki na babeczki - hit ostatnich tygodni. Nigdy bym na to nie wpadła jak fajnie można się nimi bawić. Na szczęście smyk odkrył je sam podczas swoich kuchennych eksploracji i od razu wykombinował jak je wykorzystać. Mamy dwie takie foremki i bawi się nimi nie tylko Daniel ale i jego 4-letnia kuzynka.


Silikonowe foremki
Silikonowe foremki

A to zdjęcie jednego z pudełek z zabawkami Daniela, gdzie przechowuje większość swoich zdobyczy. Jeśli coś nam zginie to właśnie tu rozpoczynamy poszukiwania:


Pudełko z zabawkami
Pudełko z zabawkami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz