14.09.2015

Pierwsze rysowanie

Całe lato było do bani. Pogoda kompletnie nie dopisała a od tygodnia czuć już powiew wietrznej i deszczowej angielskiej jesieni. Nadszedł czas na zabawy domowe bo trochę mniej będziemy biegać po dworze. Potomek od kilku dni wykazuje duże zainteresowanie długopisami. Świetnie sobie radzi ze zdejmowaniem i zakładaniem skuwki. Spodobało mu się też rysowanie.

Ponieważ zmywanie śladów po długopisie z rąk i ścian wymaga sporo wysiłku postanowiłam, że już czas na pierwsze zmywalne kredki. Już miałam kupować najpopularniejsze w UK Jumbo First Crayons firmy Crayola, kiedy coś mnie tknęło, żeby poczytać ich recenzje. Miałam nosa bo wielu rodziców narzeka, że mają słabe kolory i trzeba mocno nimi przyciskać do papieru, żeby coś narysować. Poza tym łatwo się łamią.

Kiedy myślimy o dzieciństwie i o pierwszych próbach ekspresji artystycznej kredki wydają się idealne na dobry początek. Jednak po dłuższym  zastanowieniu nad możliwościami i potrzebami maluszka, łatwo sobie wyobrazić, że kredki niestety są do kitu. Co w zamian? Mazaki! Ta sama firma produkuje zmywalne mazaki - Pip-Squeaks Markers. Są naprawdę świetne na początek. Są niezaduże, łatwo zmywalne, nie połamią się, mają żywe kolory i z łatwością się nimi rysuje. Dla mnie kolejną zaletą jest skuwka bo Daniel ma obsesję obecnie na punkcie jej zakładania i zdejmowania. Niestety owa skuwka ma pewną wadę - ciężko się otwiera i to bardzo frustruje naszego Dwujęzyczka.

Rysowanie mazakami Pip-Sqeaks

Rysowanie bardzo spodobało się Danielowi ale jak wszystkie inne zajęcia trwało całe trzy minuty. Po rysowaniu zajął się skuwkami a na deser zostawił sobie darcie papieru.


Zabawa ze skuwką

Darcie papieru

Mój chytry plan by w spokoju poczytać gazetę i dopić poranną herbatę spalił na panewce. W desperacji wpadłam na nowy pomysł: wrzucanie markerów do otworu w kartonie po mleku. Otworzyłam spód kartonu i porządnie go umyłam. Następnie przykleiłam go do regału taśmą klejącą. Wrzucone przez otwór markery wypadają na podłogę więc można bawić się tak do znudzenia. No właśnie, Potomek bawił się tak aż całe pięć minut...

Wrzucanie mazaków do dziury w kartonie

Sto lat temu uczyłam się co nieco o rozwoju dzieci i o tym jak początkowo ich zdolność koncentracji uwagii na jakimś zajęciu jest bardzo kiepska i nie ma co wymagać od nich cudów jednak cała ta wiedza wyparowywuje mi z głowy gdy napatrzę się na super blogi z super pomysłami na zabawy dla super dzieci. Za każdym razem łudzę się, że to czy tamto spodoba się mojemu roczniakowi i puści moją nogę, żebym mogła dopić tą lodowatą już herbatę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz